Keep calm – czyli apel o spokojne podejście do sprawy e-learningu

Niedawno pojawiła się informacja o tym, że urodziło się pierwsze dziecko zarażone Wirusem. To symboliczny moment, bo w ten sposób pojawia się pokolenie ludzi, którzy nie będą już znali i pamiętali czasów sprzed Wirusa, tak samo jak obecnie uczymy dzieci, które nie pamiętają już czasów sprzed Internetu.

Jedno i drugie połączyłem nie bez powodu, bo Wirus spowodował ogromną panikę w środowiskach nauczycieli, którzy rzucili się na prowadzenie e-learningu w sposób niezorganizowany. Jako specjalista ds. ochrony danych (od 2011 roku), administrator systemów informatycznych (od 2000 roku) oraz czynny nauczyciel (od 1999 roku) zwracam się więc z apelem do nauczycieli.

Szanowni Państwo, rok temu przez trzy tygodnie zajęć nie było z powodu strajku i młodzież przeżyła tę przerwę. Poświęćmy więc teraz tydzień-dwa na spokojne przemyślenie tego, jak mamy zorganizować e-learning. Jeżeli uruchomimy regularne e-lekcje za dwa-trzy tygodnie, też nomen omen, korona z głowy nikomu nie spadnie.

Tworząc zajęcia musimy wziąć pod uwagę następujące czynniki:

a) przeciążenie dzieci/rodziców, którzy nie są informowani, że przesyłane materiały/ćwiczenia nie są obowiązkowe i że zarzucamy ich czasami masą rzeczy, ale to są PROPOZYCJE, wśród których oni mogą wybierać;

b) wykluczenie techniczne/informatyczne naszych podopiecznych jest różne i mamy dzieci/rodziców biegłych w formach elektronicznych, jak i również zagubionych w tej rzeczywistości;

c) nie wiemy jak się rozwinie prawodawstwo i jak zostanie zakończony obecny rok szkolny oraz jak będzie wyglądała szkoła przyszłości (na razie zajęcia dydaktyczne zostały wstrzymane i nie mamy prawa wymagać od dzieci zaliczania żadnych prac na oceny);

d) w całym tym szaleństwie musimy chronić nasze dzieci w zakresie ochrony danych osobowych, co może się wydawać nadgorliwością, ale e-learning nie jest ratowaniem życia i zdrowia, więc nie podlega wyłączeniu z przepisów ochrony danych;

e) to Dyrekcja odpowiada za organizację pracy szkoły i za wybrane narzędzia, a co za tym idzie, nauczyciel nie powinien wybierać samodzielnie sposobów komunikacji z uczniami/rodzicami.

Biorąc to wszystko pod uwagę, proszę zwrócić także uwagę na fakt, że

a) wykorzystywanie prywatnych skrzynek e-mail, w systemach takich jak @onet, @interia czy nawet @gmail jest niezgodne z przepisami prawa unijnego, krajowego oraz wieloma wewnętrznymi procedurami szkolnymi, więc wykorzystywanie tych skrzynek do kontaktów z rodzicami/uczniami jest zabronione, zwłaszcza jeżeli przesyłane są jakieś dane uczniów, ich prace, związana z nimi korespondencja;

b) wykorzystanie ad-hoc platform takich jak YouTube, Facebook, Discord, Skype, etc. również nie jest zgodne z prawem i można tam publikować materiały (do których nauczyciel ma prawa autorskie!), ale nie można prowadzić zajęć w czasie których uczniowie są oceniani, albo pozyskiwane są jakieś dane (choćby prace uczniów);

c) wiele reklamowanych ostatnio platform e-learningu nie gwarantuje umowy ze szkołą, a jeśli nawet gwarantuje, to zawierać powinna ją Dyrekcja, a nie pojedynczy nauczyciel.

W wielu szkołach, w których pracuję, mamy do dyspozycji platformę G Suite dla Szkół i Uczelni. Platforma ta została zaakceptowana przez Dyrekcję z kilku powodów:

a) mamy ją za darmo i legalnie i zawarta jest (elektroniczna) umowa pomiędzy Szkołą a firmą Google;

b) platforma ta bazuje na narzędziach Google, takich jak Gmail, które są dość dobrze znane wielu nauczycielom oraz uczniom;

c) konto na platformie może być wykorzystywane zarówno w komputerze, jak i w urządzeniach mobilnych z systemem Android;

d) platforma posiada następujące kluczowe możliwości:

– pocztę w systemie gmail, ale wolną od ograniczeń prawnych;

– moduł Classroom, na którym można mieć mini-facebooka w ramach klasy (rozumianej po amerykańsku, jako zajęcia z danego przedmiotu dla danej grupy osób, coś jak wirtualne klasy w e-dzienniku) i prowadzić tam korespondencję, zamieszczać zadania, a nawet pozyskiwać prace uczniów i je oceniać (oczywiście kształtująco, bo ocenianie oficjalne zostało wstrzymane prawnie);

– moduł Meets do organizacji konferencji i spotkań na żywo, podczas których nauczyciel może nadawać obraz z kamerki laptopa/telefonu, dźwięk z mikrofonu a także pokazywać swój pulpit i prowadzić zajęcia na żywo;

– moduł Google Drive, na którym można tworzyć dokumenty tekstowe (coś w rodzaju mini-Worda), arkusze kalkulacyjne (mini-Excel), prezentacje (mini-PowerPoint), a także udostępniać pliki, w tym PDF-y, nagrania dźwiękowe, nagrania video;

– konto YouTube, na którym nauczyciel może tworzyć kanał z filmami, dostępnymi niekoniecznie publicznie, bo można tworzyć filmy dostępne tylko dla określonej grupy odbiorców.

e) na kanale YT uruchomiłem specjalną playlistę: e-learning na której będę publikował kolejne filmy instruktażowe z zastosowania platformy G Suite;

f) wykorzystanie dziennika Librus (z innymi nie mam doświadczenia jako nauczyciel) jest niewystarczające, bo nie pozwala wchodzić w interakcję z klasą, a także, o ile my pliki możemy udostępniać (podłączając Google Drive z G Siute), o tyle uczniowie nie mają jak odpowiadać załącznikami;

g) Librus daje tylko iluzoryczną zgodność z ochroną danych, bo o ile treści wiadomości idą przez ich serwery, o tyle załączniki już nie i jeśli któryś nauczyciel podłączył Google Drive albo One Drive albo DropBox prywatny, a nie z systemu G Suite, to nadal dane trafiają tam, gdzie nie powinny (analogicznie w przypadku uczniów);

h) każdy z nauczycieli w mojej szkole otrzymał konto imie.nazwisko@domena_szkoly.pl a każdy uczeń z klas 5+ konto o bardziej pseudonimizowanej nazwie;

Platforma G Suite pozostaje więc w szkole, w której uczę, oficjalnym sposobem komunikacji z uczniami. Ale są też szkoły, w których wdraża się analogiczną platformę Microsoftu – Office365 dla szkół, który również jest bezpłatny. Większość moich rozważań na temat G Suite ma również tu zastosowanie. W systemie Office 365 znajdziemy pocztę, dokumenty, platformę spotkań Teams itp.

Author: Szumiąca Iodła

Szumią jodły na gór szczycie, IOD swe RODO kocha.